Wiadomości

Zatrzymanie włamywaczy w marketach

Data publikacji 26.03.2014

Tarnogórscy policjanci zatrzymali ujętych przez ochroniarzy włamywaczy, którzy w marketach na terenie Tarnowskich Gór dokonywali włamań do tzw. "sejferów", skąd wyciągali telefony komórkowe. Sprawcami okazali się mieszkanka i mieszkaniec Siemianowic Śląskich. Notowania potwierdziły, że para od lat dokonuje przestępstw przeciwko mieniu.

Wieczorem dnia 19 marca do Komendy Powiatowej Policji w Tarnowskich Górach wpłynęło zgłoszenie o  dokonaniu "dziwnej" kradzieży w jednym z marketów na terenie Tarnowskich Gór. Ochrona zauważyła, jak przy stoisku z telefonami dwoje klientów oglądało towar umieszczony w tzw. "sejferach", po czym z jednym z nich udali się na ubocze. Po chwili ochrona ujawniła pusty pojemnik bez telefonu. Klientów – mężczyznę i kobietę – ujęli zaraz przy wyjściu i przedstawili swoje podejrzenia. W trakcie interwencji z ochroniarzami mężczyzna ukradkiem wyrzucił telefon pod najblizsze regały. Wtedy ochrona powiadomiła policję. Gdy na miejsce przybyli tarnogórscy stróże prawa zauważyli, że "sejfer" w którym uprzednio znajdował się telefon nie nosi śladów uszkodzeń, zaś pracownicy marketu wyraźnie tłumaczyli, że do otwierania tego typu pojemników służą jedynie specjalistyczne narzędzia. Gruntowne przeszukanie ujawniło schowany w torebce kobiety przystosowany do tego typu zadań klucz. Para została zatrzymana i doprowadzona do komendy. Po sprawdzeniu w systemach policyjnych okazało się, że jest to 30 – letnia i 40 – letni mieszkańcy Siemianowic Śląskich, uprzednio wielokrotnie notowani za przestępstwa przeciwko mieniu. Gdy kryminalni zaczęli badać ostanie zdarzenia, okazało się, że kilka godzin prędzej zatrzymani dokonali podobnego włamania do innego marketu, skąd również ukradli telefon. Skradziony towar ujawniono i oddano pokrzywdzonym sklepom. Łącznie łupem włamywaczy padły dwa telefony o wartości prawie 600 zł. Za włamania grozi im do 10 lat więzienia. O ich dalszych losach zadecyduje prokurator. Kryminalni nadal sprawdzają, czy para nie dokonywała podobnych zdarzeń na terenie innych sklepów. 

Powrót na górę strony